12.12.2010 17:42
Jak to się zaczęło
...czyli pierwszy własny motocykl z prawdziwego zdarzenia
Każdy ma różną drogę w wyborze motocykla. W moim przypadku było tak, że ten wymarzony ujrzałem w 2005 roku. Wcale nie chodziło o wygląd, moc czy parametry z ulotki. Nie wiadomo skąd pojawiło się we mnie takie przekonanie i tak zostało. Czepialski pewnie powie - kobiecy wybór, ale ja wierzę w podświadomość. Bądź co bądź padło na Fazera i tak zostało. Trochę jak w reklamie Porsche, gdzie dziecko wchodzi do salonu i mówi, że za 25 lat wróci.
Jako człowiek o duszy pragmatyka, rozpocząłem ustawiczne zbieranie funduszy. Praca przez 5 lat na budowie podczas wakacji to trzon oszczędności. Do tego co nieco ze spieniężenia poprzedniego środka lokomocji i wolne fundusze, które gdzieś po drodze się "przybłędziły". Koniec końców czerwcem tego roku zostałem szczęśliwym posiadaczem wymarzonego motocykla i mimo iż sezon dobiegł końca radość nie minęła.
Z perspektywy czasu, może i lepiej się stało, że dłużej
czekałem. W końcu jak mawiają, to co przychodzi nam z trudem ma
większą wartość. Mam nadzieję, że w pewnym sensie, ten pierwszy
wpis, będzie słowem otuchy, dla tych, którzy wciąż czekają
na swój pierwszy motocykl. Im życzę wytrwałości,
której i mi nieraz brakło.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (2)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)